
Dopingi przyszłości: Co łączy ukryte silniki na Tour de France i okulary z AI na maturze
Kolarstwo zawodowe od lat walczy z oszustwami – kiedyś doping chemiczny, dziś coraz częściej „doping technologiczny”. Organizatorzy Tour de France kontrolują rowery jak laboratoria kryminalistyczne: skanują ramy promieniami rentgenowskimi, używają magnetometrów, a nawet rozbierają rowery na części.
Wszystko po to, by wykluczyć istnienie miniaturowych silników elektrycznych, które mogłyby dać zawodnikom przewagę kilku watów.
W tym sporcie, to wystarczy, by przesądzić o wyniku etapu.
Zimny prysznic
Przypadek z 2016 roku, kiedy u belgijskiej zawodniczki Femke Van den Driessche wykryto ukryty silnik, był dla Union Cycliste Internationale (UCI) jak zimny prysznic.
Od tamtej pory liczba kontroli wzrosła lawinowo, a na tegorocznym Tour de France prześwietla się codziennie kilkadziesiąt rowerów.
Do dziś nie wykryto żadnego przypadku „mechanicznego dopingu”, ale podejrzenia nie znikają, bo technologia robi się coraz sprytniejsza i trudniejsza do wykrycia.
Echo afery z inteligentnymi okularami
Kilka tygodni temu w Polsce opinię publiczną zelektryzowała inna historia: maturzyści mieli planować użycie inteligentnych okularów połączonych z ChatGPT, by zdawać egzaminy „z podsłuchem AI”.
Media i szkoły zareagowały histerią, Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) zapowiedziało wzmożone kontrole i weryfikację urządzeń elektronicznych.
Co łączy te dwa przypadki? Technologia, która miała pomagać, staje się narzędziem nieuczciwej przewagi.
W obu sytuacjach pojawia się ten sam dylemat: jak odróżnić talent od sprytu wspieranego przez sztuczną inteligencję lub mikroelektronikę?
Granica uczciwości przesuwa się z każdą innowacją
W kolarstwie silnik wielkości tubki pasty do zębów może być ukryty w ramie i dawać przewagę 20–30 W.
Na maturze inteligentne okulary, niemal niewidoczne, mogą podsuwać odpowiedzi generowane przez ChatGPT w czasie rzeczywistym.
Oba przypadki podważają zaufanie i do sportu i do systemu edukacji.
Technologia nie jest ani dobra, ani zła. To tylko narzędzie. Ale gdy staje się bronią w rywalizacji, ci, którzy działają uczciwie, zaczynają przegrywać z tymi, którzy szybciej adaptują „niewidzialną pomoc”.
W efekcie zaufanie do instytucji, Tour de France czy matury, kruszeje.
Co dalej?
- W sporcie: coraz bardziej zaawansowane testy, być może z użyciem AI do analizy danych telemetrycznych w czasie rzeczywistym.
- W edukacji: rezygnacja z testów pamięciowych na rzecz zadań wymagających interpretacji i kreatywności, gdzie AI nie zastąpi ludzkiej pracy.
Tour de France i matura 2025 mają wspólny problem: walczą z zaawansowaną technologią, która potrafi oszukiwać lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.
Tag:ai, sztuczna inteligencja