
Cicha plaga AI: jak „workslop” i „workloss” podkopują produktywność w firmach
Zamiast zwiększać produktywność, sztuczna inteligencja coraz częściej staje się źródłem strat – alarmuje „Rzeczpospolita”, jeden z najważniejszych polskich dzienników gospodarczo-prawnych.
W artykule Katarzyny Prygi pojawia się ostrzeżenie przed „cichą plagą AI”, która rozwija się po cichu w biurach, niezauważalnie podkopując fundamenty codziennej pracy. Badacze z BetterUp Labs i Stanford Social Media Lab twierdzą, że firmy płacą dziś ogromną cenę za niewłaściwe wykorzystywanie narzędzi AI.
Wprowadzają nawet dwa nowe terminy: „workslop” i „workloss”, które precyzyjnie opisują, jak sztuczna inteligencja potrafi produkować pozorną jakość, zamieniając oszczędność w koszt, a efektywność w stratę.
Workslop – gdy AI udaje jakość
Według autorów raportu „workslop” to treści generowane przez sztuczną inteligencję, które na pierwszy rzut oka wyglądają poprawnie, ale w praktyce nie przyspieszają pracy.
„Definiujemy workslop jako content generowany przez AI, który udaje dobrą pracę, ale brakuje mu treści, aby w znaczący sposób przyspieszyć realizację danego zadania” – tłumaczą badacze, cytowani przez „Rzeczpospolitą”.
Na liście typowych przykładów znalazły się „ogólnikowe lub źle sformułowane maile, które wymuszają na odbiorcy ponowny kontakt z nadawcą”, a także „ogólnikowe, błędne lub nieprecyzyjne streszczenia i opracowania prac naukowych, artykułów, prezentacji”.
W tym katalogu pojawiają się również treści pozbawione kluczowego kontekstu czy materiały wymagające od odbiorcy dodatkowego czasu na weryfikację danych.
Innymi słowy, zamiast zdjąć ciężar z barków pracownika, AI przerzuca go na drugą stronę, tworząc złudzenie efektywności.
Workloss – kiedy pozorna pomoc zamienia się w stratę
Jeszcze poważniejsze skutki niesie zjawisko określone jako „workloss”. To sytuacje, w których sztuczna inteligencja produkuje materiały tak wadliwe, że prowadzą one do konkretnych strat w produktywności.
Według autorów raportu „są to niechlujnie lub niepoprawnie wykonane materiały stworzone z użyciem AI, a generujące konkretne, policzalne straty w produktywności zespołu”.
Skala problemu jest duża. Badanie objęło 1150 pracowników biurowych w USA, a 40 procent z nich przyznało, że w ostatnim miesiącu otrzymało treści typu „workslop”.
Co ciekawe, materiały te najczęściej krążyły pomiędzy współpracownikami – wskazało na to 40 procent respondentów.
Ale nie tylko. „18 proc. uczestników badania pracujących na stanowiskach menedżerskich otrzymało podobne materiały od podwładnych, a 16 proc. od przełożonych” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
Zjawisko dotyka więc całych struktur organizacyjnych, bez względu na poziom stanowiska.
Koszty ukrytej plagi
Artykuł pokazuje, że koszty tej „cichej plagi” są ogromne. Każdy pracownik, który dostaje niedokończoną lub wadliwą treść z AI, musi ją poprawiać.
„Uczestnicy badania oszacowali, że poświęcają średnio 1 godzinę i 56 minut na rozwikłanie każdego przypadku niedokończonej pracy” – podaje gazeta. Jeśli przeliczyć to na pieniądze, mówimy o „niewidzialnym koszcie” wynoszącym 186 dolarów miesięcznie na pracownika.
W dużych organizacjach ta suma szybko się kumuluje. Dla firmy zatrudniającej 10 tysięcy osób, roczna strata sięga około 9 milionów dolarów. To ogromny rachunek za coś, co miało być źródłem oszczędności. Jak zauważają autorzy badania, „niewidzialny koszt workslop i workloss staje się nową kategorią straty, której firmy dotąd nie brały pod uwagę”.
Emocje w biurze: irytacja, dezorientacja, brak zaufania
Skutki nie kończą się jednak na finansach. Artykuł zwraca uwagę na emocjonalny wymiar zjawiska. „53 proc. respondentów deklarowało irytację, a 38 proc. pisało o poczuciu dezorientacji” – podaje „Rzeczpospolita”.
To nie tylko frustracja z powodu źle napisanego maila, ale także narastające poczucie chaosu w miejscu pracy.
Co gorsza, pojawiają się konsekwencje dla relacji międzyludzkich. „42 proc. pracowników deklarowało obniżenie zaufania do nadawców przesyłających materiały typu workslop, a 32 proc. mniejszą chęć ponownej współpracy” – zauważa autorka artykułu.
Jeśli więc pracownik po raz kolejny otrzymuje nieprecyzyjne streszczenie albo niedokończony raport wygenerowany przez AI, traci nie tylko czas, ale i zaufanie do kolegi czy przełożonego.
Kate Niederhoffer, wiceprezes BetterUp Labs i współautorka badania, przypomina, że w tle jest głębszy problem: „Ludzie o tym zapominają, ponieważ myślimy o [AI] jako o narzędziu, z którym pracujemy sami, podczas gdy w rzeczywistości pośredniczy ono w pracy między ludźmi”.
Liderzy na pierwszej linii frontu
Jak zatrzymać tę spiralę strat? Zdaniem badaczy, kluczowa rola przypada liderom. To oni powinni wyznaczać standardy korzystania z AI w organizacji i pilnować jakości tworzonych materiałów.
Artykuł podkreśla, że „wykorzystywane w firmach narzędzia AI powinny być dobierane krytycznie do ściśle określonych zadań”. Zespoły muszą rozumieć, dlaczego dane narzędzie jest używane i jakie są jego ograniczenia.
„Dobrą praktyką jest również informowanie nadawcy o tym, że przesyłany materiał opracowano z pomocą technologii AI” – zauważa „Rzeczpospolita”. Dzięki temu odbiorca wie, czego się spodziewać i może krytyczniej podejść do treści.
Kopiuj-wklej kontra model pilotażowy
Badacze apelują, by odejść od prostego podejścia „kopiuj-wklej”. Zamiast tego proponują model „pilotażowy” – czyli krytyczne testowanie narzędzi AI, które pozwala użytkownikom zachować ciekawość i poczucie sprawczości.
Według raportu chodzi o to, by AI poszerzała kompetencje ludzkie, a nie je zastępowała. „Docelowo technologie powinny poszerzać indywidualne kompetencje ludzkie, a nie być ich substytutem” – czytamy w podsumowaniu.
Dlaczego to ważne dla każdego z nas?
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że „workslop” i „workloss” to terminy akademickie, dalekie od codziennych problemów w biurze. Ale tak nie jest.
Kto z nas nie otrzymał maila tak ogólnikowego, że trzeba było pisać ponownie? Kto nie tracił czasu na odszyfrowywanie raportu, który miał być streszczeniem, a stał się łamigłówką?
To właśnie o tym pisze „Rzeczpospolita” – o codziennych drobnych stratach, które składają się na miliony dolarów i niszczą atmosferę pracy. Problem dotyczy każdej organizacji korzystającej z AI: od start-upów po korporacje.
Wnioski
Artykuł Katarzyny Prygi to nie kolejna opowieść o błyskotliwych możliwościach AI, ale ostrzeżenie. „Koszty finansowe i emocjonalne workslop”, jak podkreśla dziennik, to realne zagrożenie dla firm.
Paradoks jest wyraźny: narzędzia, które miały przynieść oszczędności i poprawę jakości, stają się źródłem frustracji i utraty zaufania.
To sygnał, że AI nie można traktować jak magicznego rozwiązania. Potrzebne są zasady, liderzy i kultura pracy, która stawia na jakość, a nie pozory.
Bo jeśli tego zabraknie, „cicha plaga AI” szybko zamieni się w otwartą ranę w produktywności firm.
Źródło: Katarzyna Pryga, „Cicha plaga AI, która generuje wielkie straty. Naukowcy ostrzegają przed workslop i workloss”, „Rzeczpospolita”, 29.09.2025.



